moja nieobecność nie była bez przyczyny...
Witajcie!!
Nie było mnie tydzień, a mam wrażenie, że to całe wieki. Ciężki to był dla mnie czas. Być przy nadziei słyszeć i widzieć serduszko maluszka, a potem głucha cisza.... W szpitalu powiedzieli, że nadziei już nie ma, jedyne co mi dali to tabletka poronna, którą musiałam połknąć, po mimo dużej ilości wody jaką wypiłam- stała mi w gardle. Dobrze wiedziałam co mnie czeka. Skurcze identyczne jak te przy porodzie, ale tym razem nie urodzę. Prośba o głupiego jaśka by iść na fotel zupełnie tego nie świadoma. Fotel jak do porodu. I ta myśl... nie tym razem. Narkoza działa cuda... zasypiam... budzę się po wszystkim... Zupełnie pusta. Jak teraz żyć i jak zapomnieć? Morze łez. Cała ta sytuacja jest dla mnie ogromnie trudna. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to kochający mąż i syn, którzy są dla mnie wszystkim. Dzięki temu mam nadzieję, że pozbieram się z tych rozsypanych kawałków. Czas goi rany, ale wiem, że nigdy o tym nie zapomnę. Blizna pozostanie na zawsze. Poczułam wielką ulgę będąc w szpitalu i czytając wpis Karoliny. Sama inaczej bym tego wszystkiego lepiej nie ujęła. Ciężko o tym rozmawiać- łatwiej napisać. Jest to taką moją formą terapii, która mam nadzieje, że mi pomoże. Pani psycholog powiedziała, że mam to z siebie wyrzucić. Efektem będzie uczucie ulgi. Mam wielki żal do samej siebie. Trochę do tego na górze. Tłumaczę sobie, że tak musiało być... że będzie lepiej... ale kiedy? Dziś i jutro nie będzie lepiej. Jeszcze nie raz z moich oczu polecą gorzkie łzy. Nie boję się płakać. Cała ta trudna sytuacja sprawiła, że bardziej doceniłam to co mam w domu. Syn i mąż najważniejsi. Cała rodzina- najważniejsza. Piszę ten wpis pod wpływem emocji. Nie wiem czy on ujrzy światło dzienne- pewnie tak. Nie chcę wracać do tego, nie chcę słyszeć jak się czujesz... wpis jest odpowiedzią. Nie wiedziałam, że w przeciągu tygodnia aż tak zmieni się moje życie... że lost tak mnie doświadczy. Dlaczego? Odpowiedzi może być na to 100... Zapomnieć się nie da. Chcę i wrócę do pisania- by nie myśleć. Dajcie mi jeszcze chwilę. Nie chcę litości, nie chcę współczucia. Potrzebuję wsparcia oraz wiary w to, że będzie lepiej, że jeszcze przyjdzie dzień w którym pojawi się uśmiech na mojej twarzy....
pozdrawiam.
O żesz, współczuję, współczuję, współczuję...I mam nadzieję, że z czasem uda Ci się oswoić ból :)
OdpowiedzUsuńKochana, po burzy zawsze przychodzi tęcza! Pamiętaj o tym! Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się..
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, zobaczysz! Masz kochającego męża i synka, musisz się nimi zająć, a oni muszą Tobą.
Odpocznij, może jakiś wyjazd?
Kochana... tak mi przykro :(
OdpowiedzUsuńBĘDZIE LEPIEJ! Nie dziś, może nie jutro, ale któregoś kolejnego dnia. Mimo, że nie zapomnisz to będzie bolało miej...
Ściskam Cię mocno <3
Pamiętaj, że masz kruszynkę, która patrzy na smutną mamusię i nie rozumie.
Kochana bardzo Ci współczuję:( mnie spotkało to samo w tamtym roku i w tym:( już tracę nadzieję na bycie mamą:( Koszmar ciąglę trwa,czasami budzę się w nocy i przypominam sobie te straszne chwile w szpitalu:(ten ból-tą rozpacz,morze krwi! smutek w oczach męża-tego nie da się opisać.Najgorsze jest to,że nie potrafią znaleźć przyczyny:( Jestem myślami razem z Tobą.Trzymaj się,możesz na mnie liczyć!
OdpowiedzUsuńJestem Tobą całym sercem. Co prawda nie mogę nawet sobie wyobrazić co czujesz, ale wierzę że będzie lepiej. Może nie za dzień czy tydzień, ale będzie...Musi być
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą całym serduchem,wiem jakie to uczucie,wiem jakie myśli krążą. Będzie dobrze,nie dziś,nie teraz,za jakiś czas. (k)
OdpowiedzUsuńDobrze że o tym napisałaś, dobrze, że wyrzuciłaś to z siebie i podzieliłaś się swoim bólem, swoimi emocjami, ale będzie dobrze - nie dziś, nie jutro, nie za miesiąc... Ale będzie dobrze, najwajżaniejsze, że obok masz kochającą rodzinę - trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWielki ogromny uścisk kochana! :* Aż szklanki w oczach się pojawiają gdy takie historie z życia wzięte się czyt... A już serce się ściska gdy kogoś się zna :(
OdpowiedzUsuńKochana, po prostu ściskam Cię mocno :*
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to opublikujesz czy nie.... ale witam w klubie. I nie napiszę Ci że współczuję, bo tak samo się czuję. Myślałam, że jesteśmy różne, ale mimo wszystko sporo nas łączy pomimo tych niejasności i kłótni na blogu. Tyle, że u mnie teraz byłby 9 tydzień. w tamtym tygodniu byłam na usg i noszę do dziś w sobie puste jajo płodne. Na szczęście dostałam okres i wychodzi. w tamtym tygodniu ryczałam jak bóbr. I tu masz rację - rodzina najważniejsi !!! w środę kolejna i mam nadzieję ostatnia wizyta, że zrobią usg i do domu. Mam nadzieję, że nie skończy się na łyżeczkowaniu... :((
OdpowiedzUsuńWitaj. Ze mną na oddziale było jeszcze 5 kobiet, one właśnie miały puste jaja i łyżeczkowanie było konieczne by dobrze wszystko oczyścić. Ponoć samo wszystko nie zejdzie.
UsuńNa razie lekarze robią mi nadzieję (ale wiadomo jaka jest nadzieja...) tak czy siak idę na wizytę z przygotowaną torbą do szpitala :( jestem na to przygotowana psychicznie. I lepiej, że to teraz wszystko się ujawniło niż później. W każdym razie jakoś się trzymam, najważniejsi są ze mną i wspierają :) a to dużo pomaga. Pozdrawiam!
UsuńDaj znak jak po wizycie, czy wszystko samo zeszło, czy jednak zabieg.
UsuńTy jesteś dla Nas, My jesteśmy dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi... Trzymaj się cieplutko.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i wierzę, że będzie dobrze
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, będzie lepiej może nie dziś może nie jutro, nie za tydzień ale będzie! Masz dla kogo żyć!!
OdpowiedzUsuńja niestety nie za bardzo wiem co czujesz, bo nigdy nie byłam w ciąży, ale domyślać się tylko mogę, że to bardzo boli, to co Cię spotkało. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie i znowu będziesz taka radosna jak wcześniej, tego Ci życzę Kochana oraz tulę baaaardzo mocno! Pamiętaj, że masz obok siebie kochające Cię osoby, które na pewno będą Cię wspierać i nie będziesz sama.
OdpowiedzUsuńTeraz ten malutki okruszek będzie się troszczył o waszą trójeczkę z nieba..... zostałaś mamą Aniołka <3
OdpowiedzUsuńczytając to co napisałaś serce mi się ścisnęło bo wiem doskonale co przeżywasz ... ja straciłam nadzieję aż dwa razy ... za pierwszym razem też mojemu maleństwu serduszko przestało bić :( , za drugim po wielu latach starań poszłam na usg prenatalne (bo po 35 roku trzeba już je wykonywać) i dowiedziałam się, że jajo jest puste puścili do domu i kazali czekać na "wydalenie" czułam jak życie ze mnie uchodzi ... za każdym razem bardzo ciężko to przeżyłam i gdyby nie myśl, że mam wspaniałych dwóch ( co prawda dorosłych) synów i kochającego męża w domu to nie wiem jakbym to zniosła ... fakt ciężko jest się z tego podnieść ale ma się dla kogo żyć i to w tym momencie jest najważniejsze .... drugi raz ciąże straciłam dwa lata temu, a w zeszłym roku zaszłam kolejny raz i tak bardzo się bałam żeby tym razem nic się nie stało, że każde złe samopoczucie to leciałam do lekarza, ja w życiu nie byłam tyle u lekarza co z tą ostatnią ciążą ... trzymaj się kochana i wiedz że poburzy wstaje słońce ... tulę i całuje Kasia
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się !
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to nie poddawać się! W końcu na pewno się wszystko ułoży, wiadomo... nie dziś, nie jutro, a nawet nie za tydzień czy miesiąc. Potrzeba czasu, a czas goi rany. Będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo przykro, ale widocznie tak mialo być Kochana, nic nie dzieje się bez przyczyny..Maly aniolek teraz nad Toba czuwa i nie pozwoli żeby stala ci się krzywda :*
OdpowiedzUsuńJestem - uściski bardzo mocne ..
OdpowiedzUsuńKochana daj sobie czas na odpoczynek. To bardzo przykre, z mojej strony życzę ci, abyś poprostu zawsze patrzyła do przodu. Masz wspaniałego męża oraz synka, to jest najważniejsze. Trzymaj się mocno!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Wiem co to znaczy bo trzy tygodnie temu przechodziłam to samo. Była już to moja druga strata.
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się mocno !!!Przyjdzie taki dzień ,że zaświeci dla ciebie słońce !!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, wszystko będzie dobrze...musi być! :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, nie wiem, co przeżywasz, mogę się tylko domyślać, pamiętam swój lęk w ciąży, że to może się mi przytrafić- statystyki są nieubłagane. Ale statystyki to liczby, a nasze dzieciątka to całe nasze życie. Wiem, że z czasem będzie lepiej, ale też że nigdy nie zapomnisz.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz wsparcie, że masz cudownego synka, bo to on da Ci siłę na najbliższy czas.
Trzymaj się Kochana, dużo sił Ci życzę.
Bardzo Ci współczuję :( Trzymaj się :) Pozdrawiam :) jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKochana przykro mi bardzo... Trzymaj się! Ściskam wirtualnie :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie kochana ! <3 Ja kilka dni temu się dowiedziałam że zostanę mamą po raz drugi
OdpowiedzUsuńNajmocniej współczuje... :( moja kuzynka teraz pochowała swojego 3miesięczneho synka, bo miał chore serce i nie dąło się go uratowac...
OdpowiedzUsuńDotknęło Was straszne nieszczęście ale z każdego dołka trzeba się podnieść.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się mocno Kochana! Jesteśmy tu wszyscy z Tobą.
OdpowiedzUsuńŁza zakręciła mi się wokół oka. Nawet nie wiem co czujesz, ale wiedz, że my tutaj, Twoi czytelnicy jesteśmy z Tobą duchem. Nie jesteś z tym wszystkim sama.! Trzymaj się kochana.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. Wiem co przeżywasz, bo mnie spotkało to samo, tyle że w pierwszej ciąży. Myślałam wtedy: dlaczego ja ?! Po prawie 2 latach urodziłam mojego ukochanego syna. Ciąża przebiegała bez większych problemów. Pamiętać jednak będę zawsze. Pomogły mi wtedy fora internetowe, które dały mi nadzieję, że jeszcze mogę mieć dziecko. Trzymaj się !
OdpowiedzUsuńNie załamuj się, pamiętaj, masz dla kogo żyć, a kiedyś z pewnością znów w Twoim życiu zaświeci słońce!
OdpowiedzUsuńPrzeszłam przez to samo.Wiem,co to uczucie pustki...Na początku izolowałam się i płakałam za córeczką.Nie da się tego opisać.
OdpowiedzUsuńPewnej nocy przyśniła mi się mała dziewczynka-blondynka w kręconych włosach biegająca po zielonej łące,taka uśmiechnięta,taka szczęśliwa.Po tym śnie miałam wrażenie,że duszyczka mojego aniołka jest w lepszym świecie.Do dzisiaj pamiętam...Po około roku zaszłam ponownie w ciążę,przypomniała mi się ta blondynka...Gdy urodziłam i usłyszałam:"Dziewczynka"nie mogłam powstrzymać się od płaczu ze szczęścia.Tak naprawdę nigdy nie straciłam swego aniołka-on zawsze przy mnie był i jest.Dziewczynka o blond włosach.Kochana,duszyczka Twojego maleństwa jest przy Tobie,nie próbuj zapomnieć bo to nie jest możliwe.Daj sobie czas,jeśli chcesz płakać-płacz!.W tamtym okresie również miałam i mam synka,który miał około roczku i męża.Dużo pomogła mama Wojtka(męża).Trudno wytłumaczyć TEN ŚWIAT!Jeśli chcesz napisz do mnie-mari.zuch123@gmail
Myślami jestem z Tobą ...
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńWszystko się jakos ułoży. Musisz teraz żyć dla rodziny, będzie dobrze choć to marne pocieszenie ale zawsze wszystko jakos się układa trzymaj się:*
OdpowiedzUsuń3mam kciuki, zeby z kazdym dniem bylo Ci latwiej...
OdpowiedzUsuńKochana!Życzę Ci dużo siły i pamiętaj,że masz wspaniałego męża i syna i to dla nich musisz się uśmiechać i być!Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńPrzykro.Trzymaj się.
OdpowiedzUsuń:( Bardzo mi przykro, mogę tylko sobie wyobrażać jak bardzo musi być ciężko. Ale masz dla kogo i po co żyć, życzę wytrwałości i siły, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWspółczuję, tragedia na was spadła.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, wszystko będzie dobrze powoli się ułoży..ściskam:*
OdpowiedzUsuńBędzie lepiej, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńbardzo ci współczuję :(
OdpowiedzUsuńJak bardzo mi przykro, popłakałam się. Kiedyś moja siostra urodziła córeczkę z wadami, dzień przed wigilią, zmarła po 10 minutach. :(( I jak na ironię losu, położyli ją na sali z mamami karmiącymi. To było ponad 30 lat temu... Nie zdążyła jej nawet przytulić, dotknąć. To jest cholernie niesprawiedliwe, dzielę Twój ból, trzymaj się. :*
OdpowiedzUsuńŁza się oku kręci ;-( życzę Tobie i mężowi dużo siły!
OdpowiedzUsuńSerce się kraje jak się pomyśli jaki niesprawiedliwy bywa los. Przesyłam moc ciepła i siły!
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że masz NAS! A ten na GÓRZE miał jakiś plan wobec Ciebie. Może i było to niewdzięczne i cholernie boli, ale w takiej sytuacji jesteśmy sprawdzani, czy jesteśmy dość silni. Czas leczy rany, a my stajemy się silniejsi :*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak to przeczytałam ... Wprawdzie sama nie poczułam tego co Ty,to jestem bardzo wrażliwa i nie potrafię przejść obojętnie,gdy komuś jest źle i nawet nie wiesz jak bardzo zrobiło mi się smutno. Smutno z powodu tego jak bardzo jesteśmy bezsilni w pewnych sytuacjach ... Współczuję bardzo .
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo siły ! Może z czasem ból będzie lżejszy,nie wiem,ale tego Ci życzę z całego serca :*
Cierpliwie będę czekać na kolejne wpisy .
Bardzo Ci współczuję,wiem co czujesz w środku...ja też straciłam dziecko w 16 tc.Na początku będzie ciężko...nawet bardzo,ale uwierz mi pomału dojdziesz do siebie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro... Trzymaj się kochana!
OdpowiedzUsuń