To już 10 lat...





Pamiętam jak dziś, dzień w którym przyjechałam do Łodzi. 25 września 2006 rok. Ja mająca niespełna 20 lat, oderwana od maminej spódnicy. Przyjechałam do środkowej polski. Tam gdzie wszystko się zaczęło. Ale od początku. Cofnijmy się w czasie te 10 lat.

Szara myszka z małego miasteczka, gdzie wszyscy o wszystkich, wszystko wiedza. Każdy o każdym ma swoją teorie. To była moja świadoma decyzja. By dać sobie rok luzu zaraz po maturze. Odpocząć i pomyśleć. Rok zleciał tak szybko, że nim się obejrzałam to jechałam- kierunek Łódź. Płakałam, pamiętam tak mocno, że aż moje powieki były opuchnięte-jak nigdy. Tęskniłam równie mocno. Ten dzień wyjazdu był dla mnie, być albo nie być. Wiedziałam ze z czasem wszystko sie ułoży(dziś się z tego śmieje). Tego też dnia, kiedy moi rodzice już odjechali w drogę powrotna. Spotkałam się z nim(obecnie moim mężem). Znaliśmy się tylko z rozmów telefonicznych, wiadomości gadu-gadu, a trafił na mnie przez fotka.pl (czy to jeszcze istnieje?) Przywitał mnie pięknym, ogromnym bukietem czerwonych róż. Podekscytowanie było tak ogromne, że zapomniałam o tym jak  daleko jestem od rodzinnego domu. My chyba już wtedy wiedzieliśmy, że jesteśmy sobie stworzeni. Widzieliśmy się pierwszy raz w realu a mieliśmy wrażenie, że znamy się dobre kilka lat. Jak dwa łyse konie. To były wspaniałe czasy. Mój R powiedział, że jestem tą jedną dziewczyną, którą przedstawia swoim rodzicom. Kiedy to dziś wspominam to aż mam dreszcze-serio. Bo to tyle już lat minęło.  Pierwszy rok studiów zupełnie mi nie pod pasował. Już po pierwszym półroczu wiedziałam, że od nowego roku akademickiego zmienię wszystko i zacznę od nowa. Od nowa nie zaczęłam. Zmieniłam tylko uczelnię. Tam również spotkałam świetnych ludzi.. Przyjaciół do dnia dzisiejszego. Nie powiem, że było łatwo, bo tak nie było. Zachciało mi się robić dwie szkoły jednocześnie. Studia swoją drogą a zaocznie kosmetykę.  Zanim się oswoiłam, zanim zaaklimatyzowałam to trochę czasu minęło. Nie żałuję niczego. Dziś mam piękne wspomnienia. Po 2 latach mój R mi się oświadczył. Tego dnia to już chyba do grobowej deski nie zapomnę(uśmiech). Niby to był dzień jak co dzień ale nie.... Wtedy też zrozumiałam, że moja intuicja nic a nic się nie myli.  Pozostałam jej wierna do dnia dzisiejszego. Oczywiście, powiedziałam tak w swoje 22 urodziny. A dwa lata później powiedziałam ponownie TAK na ślubnym kobiercu. Dziś to już 10 lat. I jak tak sobie wspominam i zastanawiam co by było gdyby? Gdybym w moje 18 urodziny nie zasiała ziarenka w swojej głowie, że może pójdę studiować do Łodzi, gdybym na tym portalu fotka, nie zaznaczyła, że pochodzę z Łodzi(trochę skłamałam i oszukałam-oszukać przeznaczenie? haha), to pewnie byłabym w innym miejscu. Robiła coś innego. Choć tak naprawdę to nie wyobrażam sobie życia bez mojego blogowania. Czasami warto jest jednak zaryzykować. Rzucić się na głęboką wodę. W tamtych czasach gdyby mi ktoś powiedział. Ej laska będziesz studiowała w Łodzi i tam już zostaniesz na stałe... To bym się chyba popłakała ze śmiechu. No ok, wiedziałam czego chce ale z myślą i pod takim warunkiem, że wracam do miasta rodzinnego zaraz po studiach. Przepraszam ale na chwilę obecną to ok, wracam do rodziców, do brata do rodziny, znajomych. Ale na stałe nie, już nie. Mam dwóch wspaniałych urwisów, męża i swoje życie, tutaj w wielkim mieście, którego nie zamieniłabym na nic innego. Czasami ma się "kryzysowe" dni, bo kto ich nie ma? Trzeba szanować to co się ma. Tu i teraz bo życie jest zbyt krótkie by je marnować na pierdoły. Ja korzystam z życia tyle ile mogę. Realizuję swoje marzenia i cele. Rozwijam się w tym co lubię robić i co sprawia mi ogromną przyjemność. Każda "porażka" to nauka, która daję mi siłę. Nowe możliwości, okno na świat. Już dziś nie jestem tą dziewczyną sprzed tych 10 lat. Już dziś nie pozwolę sobie by ktoś mnie "urobił", wmówił mi coś czego jestem pewna, że nie zrobiłam. Dziś twardo stoję na nogach. Wiem, jeszcze bardziej czego chce od życia. Jestem szczęśliwa. Jestem szczęściarą! Cała ja! 



Za jakiś czas otwiera się przede mną nowe okno. Dziś nie mogę powiedzieć jeszcze co to takiego. Ale zapraszam Cię na mojego fejsbuczka, gdzie będę zdawała relację na bieżąco. No i oczywiście na Isntagram bo tam w instastory będzie z pewnością na ten temat wzmianka i to nie jedna. A uwierz mi, że będzie mnóstwo emocji. No dobra już nic nie mówię by nie zapeszyć. Ale to będzie krok ku LEPSZEMU!!!!



PS. Zdjęcie ma dokładnie tyle samo lat. Pochodzi z naszych pierwszych wakacji nad Polskim morzem. 




Komentarze

instagram