#czarnyprotest.








Muszę to napisać bo inaczej zwariuję. Muszę to z siebie wyrzucić. Dziś nawet spacerując z Leo miałam mętlik w głowie. Próbowałam to wszystko sobie poukładać. Zrozumieć dlaczego? Dlaczego byle jakiś tam facet w garniturku ma prawo decydować za nas, za nasze ciało. Skąd niby taki "goguś" może wiedzieć co dla nas-kobiet jest najlepsze?



Pamiętam do dnia dzisiejszego dzień w którym wszystko się zmieniło, w którym straciłam cząstkę siebie. To był moment w moim życiu chyba najtrudniejszy jaki można sobie wyobrazić. Nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi. Po mimo upływającego czasu będę o tym pamiętała zawsze i wszędzie. Sama nie wiem co bym zrobiła gdyby sytuacja była trochę inna. Gdyby to natura za mnie nie zdecydowała. Wtedy już było mi bardzo ciężko. Ta myśl, że będę musiała iść na zabieg łyżeczkowania, potocznie mówiąc "na skrobankę" Pamiętam ostatnie usg, które musiało potwierdzić, że płód nie żyję, że jego serce nie bije. Ta głośna cisza była najgorsza. Słowa lekarza. Sprawdźmy raz jeszcze dla pewności. Pomyślałam, litości nie chce już tego słyszeć. Do dziś znam to brzmienie. Głuche.... Dzień zabiegu też gdzieś daleko w myślach tkwi. Czarny fotel, nogi przywiązane, narkoza, maseczka z tlenem i głęboki sen tak bym nic nie czuła. Nie wiem co by było gdybym musiała to ja świadomie podjąć decyzję o zabiegu. Gdybym dowiedziała się, że moje dziecko jest chore, nieuleczalnie chore... Wolę na ten temat nawet nie myśleć. Mam dwójkę wspaniałych synów. W tamtym momencie zadecydowała za mnie natura. Było mnóstwo łez, bólu oraz myśli dlaczego? 


Nie jestem za świadomą aborcją, za jej nadużywaniem. Ale dlaczego w tak trudnych sytuacjach dla nas kobiet, ma decydować rząd? Dlaczego? Co tak naprawdę koleś w garniturze może o tym wiedzieć? Co czuć? W każdym przypadku jest ciężko. Czemu jest winna kobieta skrzywdzona przez oprawcę? I tak już jest jej ciężko. Mogę tylko sobie to wyobrazić(wolę jednak nie). Prawo powinno być zaostrzone właśnie dla oprawców. To oni powinni mieć ucięte jaja by więcej nie mieli na takie coś szans! Co w przypadku, kiedy podczas badań prenatalnych kobieta słyszy, że jej dziecko jest chore?! Dlaczego to rząd ma za nią decydować, kiedy to już sama wiadomość jest bardzo trudna. Wiele wad można leczyć jeszcze w życiu płodowym. Jeśli zadecyduje o tym natura, to Bóg jeden tak chciał! Nie mamy prawa podejmować decyzji za kogoś. To co. Wg tej ustawy gdybym dzisiaj straciła ciążę, musiałbym się tłumaczyć, przed policją dlaczego?? Z czego? Czy nie zrobiłam tego przypadkiem chcący? A może z tego, że codziennie schodzę i wchodzę po schodach na 4 piętro, a przecież to może być przyczyną? A może dlatego, że byłam na zjeżdżalni tydzień wcześniej? A może z tego, że wypiłam filiżankę kawy, która też mogła się do tego przyczynić? Do dziś tak po prawdzie to nie wiem dlaczego straciłam tamtą ciąże. Lekarz powiedział, że coś "genetycznego" musiało się zadziać bo płód zatrzymał się na 8 tyg rozwoju. Płakałam, bałam się... Natura zadecydowała za mnie. Co by było gdybym stanęła przed wyborem? Nie wiem.. Mam nadzieję, że nigdy tak nie będę musiała wybierać. W jakim my kraju żyjemy, żeby za nas decydowano? Mówiono nam co jest dla nas lepsze. Skoro rząd pragnie by wzrosła liczba chorych dzieci  to niech da też na nie kasę. Zapewni opiekę, rehabilitacje itp itd.... Nóż w kieszeni się otwiera a przecież mamy XXI wiek. Żyjemy w cywilizowanym kraju a nie w erze kamienia łupanego. Medycyna jest w stanie dużo zrobić, dużo wyleczyć. Fakt, nie zawsze się da, nie zawsze ma się wpływ... ale dajcie spokój! Niech nikt za nas nie decyduje w sytuacjach i tak już bardzo ciężkich. Niech prawo zaostrzy się tam gdzie powinno.


Trochę mnie poniosło. Ale nigdy nie będę za tym co teraz się wyczynia! #czarnyprotest!


Pozdrawiam. 

Komentarze

instagram